Walia, skąd się tu wzięłam?

     Wybór o wyjeździe z Polski za granicę był bardzo spontaniczny i na wariackich papierach. W środę zadzwoniłam do agencji pracy a w piątek o 7.00 mieliśmy już autobus. Od tak. Cieszyłam się, że tak szybko poszło, teraz wiem, że za szybko.

    W Walii byłam już wcześniej, jeszcze jako niemężatka, dlatego miałam taki łatwy punkt zaczepienia. Po ślubie chcieliśmy wyjechać, jak to młodzi, zarobić i wrócić do kraju. Sprawy się jednak trochę pokomplikowały, bo najpierw nie było pracy, mimo że pośrednicy zapewniali, potem się okazało, że jestem w ciąży, zaczął się wyzysk i oszustwo... ale o tym opiszę innym razem ;)

       Może trochę opowiem o tym kraju? Walia, chociaż należy do Wielkiej Brytanii, jest odrębnym państwem mającym swój język, stolicę, swoję reprezentację, kulturę oraz historię. Bardzo dużo osób popełnia jeden błąd, nazywając Wielką Brytanię Anglią( spoko, na początku też to robiłam :D ) Anglia, czy tak jak w moim przypadku Walia to 1 z 4 podmiotów administracyjno-ustrojowych Zjednoczonego Królestwa (prościej mówiąc, jedno z 4 państwa tworzących Wielką Brytanię ;) ) 

    Mieszkam w niewielkim mieście, które znajduje się w południowej części Walii.
Samo miasto jest dla mnie pełne kontrowersji i kontrastu. Mieszkając w centrum miasta można spotkać po jednej stronie ulicy piękne, malownicze widoki, a gdy tylko owrócimy głowę możemy zobaczyć obskurne budynki, wyglądające jakby świat o nich zapomniał, a to przecież samo centrum miasta.
      Jestem tutaj już prawie dwa lata, tak jak wspominałam, wyjechaliśmy z mężem za pracą, z głową pełną pomysłów i marzeń. Już na samym początku, ledwo wysiedliśmy z autobusu, dostaliśmy zimny prysznic, miasto nie okazało się być jednak takie przyjazne, a ludzie nie tacy uczciwi jak sie wydawało.
         O tym co tu przeżyłam przez co przeszłam, poświęcę osobny post, będzie on nie tylko opowieścią ale i przestrogą, jak nie dać się oszukać.