Obserwatorzy

Karmienie mlekiem modyfikowanym to nie zbrodnia!

      Na samym początku posta pragnę zaznaczyć  że nie promuję karmienia dziecka mm i nie namawiam, by matki rezygnowały z karmienia piersią na rzecz mleka w proszku. Ale gdy widzę, jaki terror laktacyjny jest stosowany na matkach, które z jakiejś przyczyny musiała przejść na owe mleko to aż mnie ciarki przechodzą. Postanowiłam, że nie można tego zostawić, muszę zabrać głos w tej sprawie!



     Gdy byłam w ciąży nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym inaczej karmić swoje dziecko niż naturalnie, własnym mlekiem. W głowie kłębiły mi się piękne myśli, jakie to cudowne i wspaniałe móc przyłożyć dziecko do piersi, a ono się przyssie i zacznie jeść. Nie mogłam sobie wyobrazić cudowniejszego uczucia. Kp wydawało się być oznaką kobiecości i absolutnym wskaźnikiem dobrej matki. A co jeśli nie będę mogła karmić? Takie myśli nie przychodziły mi nawet do głowy, a jak już jakaś się przedarła to szybko ją wyganiałam. No bo jak to, nie móc karmić?Przecież to jest tak oczywiste jak to, ze trawa jest zielona. Widząc koleżanki, które spiesznie gotowały wodę, by móc przyrządzić butelkę zastanawiałam sie, dlaczego one zrezygnowały z naturalności?    Teraz już wiem dlaczego, wiem bo przeszłam pewnie przez to samo co one. Jestem mamą, która mimo wielkiego zapału i pragnienia kp karmi swoja córkę od trzeciej doby jej życia mm. Dlaczego tak się stało? Historia długa, dla mnie osobiście bardzo przykra, bo bywają dni kiedy coś we mnie pęka i płaczę po kątach z bezsilności, płaczę, że nie dałam radę.To nie jest tak, że przejście na sztuczne mleko przychodzi lekko, przynajmniej w moim przypadku tak nie było. Nie miałam po prostu wyjścia. Może gdyby były inne okoliczności, inne podejście do mnie jako kobiety rodzącej, może byłoby inaczej, lepiej, ale nie ma co gdybać, czasu sie nie cofnie.Wracając do tematu, pół godziny po porodzie, straciłam przytomność, lekarze prawie 2 godziny starali się, żebym wróciła do żywych, ledwo sie ocknełam przystawili mi małą do piersi, żeby zjadła, byłam tak wyczerpana, że mąż musiał trzymać dziecko, które leżało na mnie. Urodziłam chwile przed 20, a następnego dnia o godzinie 10 rano miałam już wypis w ręku. Nie miałam sił na nic i nikt nawet mi nie powiedział jak dobrze przystawić dziecko. Cierpiałam, bo miałam zatkane kanaliki, dziecko ciągle płakało, bo nie mogło się najeść. te kilka dni było dla mnie koszmarem. Nie umiałam małej przystawić, pokarm zanikał, mimo, że ciągle próbowałam nakręcić laktację, jak córka skońćzyła jeść do akcji wkraczał laktator. Mimo wszystko pokarmu było coraz mniej. Wiem, wiem, ktoś pewnie powie, że karmienie jest w głowie, jak ktoś sie szybko podda to i pokarm nie przyjdzie. Niestety nie zawsze to tak działa, W moim przypadku doszła jeszcze dolegliwość zdrowotna, przez którą musiałam natychmiast zacząć karmienie mm. Ale o tym juz nie wspomnę, to moja prywatna i bardzo delikatna sprawa.    A teraz mam prośbę do wszystkich, nie tylko do mam, nie tylko do kobiet. Jeśli nie jesteś na 100% pewny/a że konkretna osoba zdecydowała sie na karmienie sztucznym mlekiem ze względów na wygodę to lepiej trzymaj język za zębami. Nawet nie wiesz, ile bólu i przykrości może zadać wypowiedzianie przez Was pytanie: "dlaczego nie kp?" Nie wiesz ile dana osoba włożyła trudu by chociaż przez chwilę móc karmić własne dziecko. Nie wiesz czy problemem nie jest bardzo prywatna i osobista sprawa. I nie wiesz na ile ktoś ma mocną psychikę, żeby znieść tonę dokuczliwych komenatrzy.   Sama czułam sie beznadziejnie, głównie przez stosowanie tego właśnie terroru laktacyjnego wobec mnie. Rodzina, sąsiedzi, nawet obcy ludzie na ulicy czuli się bezkarnie gdy wytykali mnie palcami. Słyszałam nawet komenatrze typu: " a co to za matka, która dziecka nie może wykarmić", "jak można stawiać własną wygodę nad zdrowie dziecka" Takie teksty rzucane bezmyślnie naprawdę mogą ranić. Bardzo długo nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że nie jestem najgorszą matką świata. Bo skoro ludzie tak mówią to tak musi być. Zwłaszcza, że chciałam karmić a nie mogła, to bolało najabardziej.  Teraz wiem, że prawda jest tylko jedna. Nie ważne jak się karmi dziecko, nie ważne czy kp czy mm, najważniejsze zeby dziecko miało miłość i szacunek. Bo sposób karmienia nigdy nie będzie świadczył o tym czy jest się dobrą czy złą matką. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przekąski na spotkaniu blogerek

Kakao ceremonialne

Francuskie lane perfumy