Obserwatorzy

Z Kinder chocolate do Warszawy

 Cześć kochani, jak pewnie wiele z Was widziało na instagramie czy facebook'u ostatnio mieliśmy okazję przeżyć niesamowitą przygodę dzięki Kinder . Ale zacznę od początku.


Kilka miesięcy temu,  kinder zorganizowało akcję, gdzie można było wysyłac powiedzonka dziecka, każde powiedzonko trafiało na plakat, który każdy uczestnik dostawał prosto do domu. Niedawno zostało wybranych 12 dzieci i ich powiedzonka, które trafią na promocyjne opakowania czekoladek

Pałac kultury

Wśród wybranych dzieci, znalazła się moja Emilka.

Na początku, gdy dostałam telefon, że zostaliśmy zaproszeni na sesję do Warszawy, nie mogłam uwierzyć. Wiecie, takie niespełnione marzenie, wielka radość i zaskoczenie.

Do Warszawy mamy około 340 km, nigdy niebyliśmy w stolicy, więc radośc podwójna. Zespół Kinder zapewnił nam dwa noclegi w hotelu Marriott, udział w sesji zdjęciowej oraz wstęp do Muzem Kopernika.

Dla Emilki juz największa przygoda zaczęła się od jazdy pociągiem, to nic,że podróż trwała przeszło 5 godzin, była bardzo wytrwała i podekscytowana. Sama Warszawa także wywołała u niej ogrom emocji, przez kilka chwil stała i wpatrywała się w budynki sięgające nieba.

Widok z naszego pokoju w hotelu Marriott


Po przybyciu do hotelu Marriott zostaliśmy ciepło przywitani, a Emilka dostała ogromne pudło słodkości Kinder.
Dostaliśmy pokój z naprawdę cudownymi widokami, z naszego okna było widać m.in Pałac Kultury i Stadion Narodowy. 



Jeszcze tego samego dnia odwiedziliśmy  Złote Tarasy  Nocą było tam naprawdę bajecznie, zwłaszcza dla dziecka, multum światełek i ozdób świątecznych.







W sobotę około godziny 11 mieliśmy sesję zdjęciową, Emilka przed aparetm czuła się jak ryba w wodzie, chętnie pozowała, śmiała się i wygłupiała, a gdy była czasana przez panią wizażystkę, siedziała nieruchomo jak modelka :D  
Atmosfera w studio była bardzo wesoła i  luźna, z kawą i poczęstunkiem dla rodziców i dzieci. Po sesji Emilka nie chciała wracać, tak dobrze się tam czuła.
Gdy skończyły się zdjęcia dostała jeszcze mnóstwo prezentów dla siebie i dla Adasia także ( o tym będzie osobny post ;) ) oraz pakiet balonów.




A gdy nadeszła niedziela, szczerze mówiąc, żal było wracać, jednak bogatsi w nowe doświadczenia i niesamowite wspomnienia, wsiedliśmy do pociągu, by wrócić do codzienności.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przekąski na spotkaniu blogerek

Kakao ceremonialne

Francuskie lane perfumy